Strona:PL Garborg Górskie powietrze.pdf/41

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

śleć o wyruszeniu. Poszedł pod piec, odstawił fajkę i splunął — musiała być gorzka. Napół zwrócony do mnie, a niby przed siebie powiedział:
— Jakże więc będzie, myślisz pójść z nami?
Zastanowiłem się. Dziś była widocznie chwila łaski — raz przecież trzeba to zrobić. Więc z cichym pożegnaniem do Marji Stuart w Szkocji głośno odpowiedziałem: — tak, sądzę... sądzę, że pójdę z wami... także.
Ach to dobrze, to bardzo dobrze — odparł i począł zdejmować z siebie domowy surdut.
Obchód miał się odbyć o godzinie piątej, w domu modlitwy przy ulicy Hausmana; pastor Hermansen miał rozpocząć. Ja, który nie posiadałem nic do przewdziania, miałem jeszcze dość czasu. Siedziałem więc dalej i w duchu przechodziłem raz jeszcze wszystkie argumenty, przemawiające za pójściem do teatru. Prawdę mówiąc, zły byłem — właśnie dziś miałem i monetę! Ale nie był to argument, który wystarczał dla mnie, cóż dopiero mówić o Chmurze.