Strona:PL Garborg Górskie powietrze.pdf/158

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

trochę ukosem w górę, napół przeciw prądowi. Dotarszy do głębiny, urządzam zwrot i puszczam się w dół — prąd był tam słabszy i mogłem lepiej stawiać nogi. Mokry byłem cały, tak, że już nie było się co troszczyć o suknie. Ale, jak było to było, a w każdym razie dostałem się na drugą stronę.
W chacie urządziłem sobie posłanie z siana, które pozostało tu po pasterzu, a starej, suchej skóry wołowej użyłem za prześcieradło. Leżałem więc i próbowałem życia pasterskiego na halach.
Czasami może ono być przyjemne. Cały dzień przepędzić w górach, wrócić do domu, przewdziać się i posilić, potym do łóżka, które chyba cokolwiek miększe bywa od mojego. A przecież zawsze znajdzie się nieco wrzosu lub kosówek na rozpalenie ogniska, tak, że pasterz może sobie upiec rybę, którą ułowił za dnia lub zagrzać mleko, które wydoił wieczorem. Zmęczony jak pies, legnie i zaśnie, nie dokończywszy modlitwy. Czy też pamięta o czymś podobnym, jak wieczorne czytanie? Wątpię, zapewne myśli o swoim stadzie, o nieszczęściu,