Strona:PL Gallus Anonymus - Kronika Marcina Galla.pdf/135

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

szkód i dolegliwości przyczyniał, krok za krokiem ścigając zmusił go do ustąpienia precz z granic ojczystych, a gdzie jeszcze który z jego popleczników i kasztelanów, u tychże granic bronił rozpaczliwie, i tych przy pomocy Rusinów i Węgrów, pobrał w ich gniazdach i stłumił. Tym sposobem panowanie Zbigniewa skutkiem złych rad odbieranych się skończyło, a wszelka właść w państwie w spójnie złączyła jednolitą pod berłem Bolesława. Gdy przecież innym by starczyło, tyle dokazać na czasy burz pełne a srogich wysileń, Bolesław za nic sobie nie ma żadnych przeciwności, ze złej pory, lub innych nie mniéj dolegających przyczyn, wynikłych, gdzie upatruje w tém korzyść lub dobre imię bronionej przez siebie ojczyzny.






42.  O przyżeglowaniu do Prus niegdyś Sasów[1].

Wtargnął więc do Prus, ziemicy wcale barbarzyńskiej, z której pobrał zdobycz wielką i niewolników, a łuną pożarów drogi swe po niej rozświecił; powrócił wszakże, nie zdoławszy wywabić mieszkańców jej do zmierzenia się, jak się był spodziewał, orężnego. Czyniąc zaś te wzmiankę przygodną o dzikiego ludu siedzibie, nie uważamy za rzecz niestosowną, przywieść coś o tejże, z podania w pamięci starych ludzi dochowanego. W czasach albowiem Wielkiego Karola władcy Franków, gdy oręż buntowniczy Saksonia przeciwko niemu podniosła, nie przyjmowała zaś ani zwierzchniego jego panowania nad sobą, ani szerzonego przezeń światła wiary Chrystusowej; lud rzeczonej krainy wsiadł na okręty i morzem się przeprawiwszy, do Prus zawinął, w posiadłość je zajął i spólném odtąd prusaków nazwał się mianem. Owóż tak dotrwali oni, bez króla bez prawa rodzinnego aż po te czasy, nie pozbywając się pierwotnego swego przesądu ani dzikości. Kraina ta bowiem jest tak dalece obwarowana, jezior i bagien swych niedostępnością, jak by nie zdołały tego dokonać

  1. 49)  O przyżeglowaniu Sasów do ziemi pruskiej.

    Od kogo powziął Gallus tę wiadomość? nie wzmiankuje. Że podanie jego mogło nie być gołosłowném, już na to zwracali uwagę nasi badacze. „Bywa wprawdzie“ tłómaczy to z innego powodu Maciejowski (Roczniki i Kroniki str. 47), „że zwycięzca nadaje sobie imię zwyciężonego ludu (jak to uczynili dzisiejsi Prusacy), bywa i to, że z innego jakowego przypadku przybiera go, zarzuciwszy dawne swoje miano (jak niegdyś uczynili Saksonowie); ależ wtedy zwycięzca wsiąka w siebie zwyciężonego.“ Z Widukinda można widziéć, tymże sposobem opanowujących Turyngię pierwotnych Saksonów. Czacki w rozprawie o prawie chełmińskiém, mówi o późniejszych osiedleńcach w Prusiech: „W XI. i XII. wiekach wylewy niezmierne przez podniesienie morza i przerwanie grobel, przymusiły część osad w Hollandyi i Niderlandzje, do udania się w kraje więcéj bezpieczne od wody a mniéj zaludnione.“