Przejdź do zawartości

Strona:PL Gabryel d’Annunzio - Rozkosz.djvu/87

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Poszedł do ośmiobocznego pokoju, gotowalni zaprawdę najwytworniejszej i najwygodniejszej jakiej pożądać mógł młody, nowożytny pan. Ubierając się, miał nieskończoną moc drobnych trosk o swoją osobę. Na wielkim rzymskim sarkofagu, przemienionym z wielkim smakiem na stół ubieralny, były rozłożone w porządku batystowe chusteczki, balowe rękawiczki, portfele, papierośnice, flakoniki z wonnościami i sześć czy siedem świeżych gardenij w małych naczyńkach z lazurowej porcelany. Wybrał chusteczkę z białym znakiem i strząsnął na nią dwie czy trzy krople „pao rosa;“ nie wziął żadnej gardenii, gdyż miał je znaleść na stole w pałacu Doria; napełnił rosyjskimi papierosami papierośnicę z kutego złota, bardzo delikatną, ozdobioną szafirem na guziczku sprężyny, trochę skrzywioną, iżby w kieszeni spodem przylegała do uda. Następnie wyszedł.
W pałacu Doria, wśród rozmowy o różnych przedmiotach rzekła księżna Angelieri, nawiązując do świeżego porodu Miano:
— Zdaje się, że Laura Miano i Muti zerwały ze sobą.
— Czy może z powodu Jerzego? — zapytała inna dama, uśmiechając się.
— Tak mówią. Jest to sprawa, która się zaczęła w Lucernie, tego lata.
— Wszakże Laura nie była w Lucernie.
— Właśnie dla tego. Był tam jej mąż...
— Myślę, że to jest plotka i nic więcej — przerwała florencka hrabina, Donna Bianca Dolcebuono. — Jerzy jest teraz w Paryżu.
Andrzej to słyszał, mimo, że z prawej strony zajmowała go ustawicznie przerozmowna hrabina Starnina.