Przejdź do zawartości

Strona:PL Gabryel d’Annunzio - Rozkosz.djvu/389

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

kwiatów i podał je Maryi, odprowadzając ją do drzwi, prawie przynaglając do odejścia, gdyż każdy jej ruch, każde spojrzenie, każde słowo sprawiało mu nieznośną męczarnię.
— Żegnaj, kochanie. Śnij o mnie! — rzekło biedne stworzenie od proga z najwyższą tkliwością.