Przejdź do zawartości

Strona:PL Gabryel d’Annunzio - Rozkosz.djvu/317

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

cały charakter swojej piękności; jest ostatecznie, że tak powiem, więcej Heleną niż Helena z przed dwu lub trzech lat: jest „kwintessencyą“. Będzie to, zdaje się, działanie drugiej wiosny; gdyż myślę, że tuż tuż dochodzi trzydziestki. Nie zdaje ci się.
Andrzej uczuł, że go te słowa ubodły, roznieciły na nowo. Nic bardziej nie wznawia i nie podżega pożądania mężczyzny, jak, kiedy słyszy, iż inni chwalą kobietę, którą zbyt długo posiadał, lub o którą zbyt długo ubiegał się na darmo. Istnieją miłości na skonaniu, które przedłużają się mocą zazdrości innych, podziwu innych; gdyż kochanek zniechęcony lub znużony boi się zrzec swego posiadania lub swego oblężenia na rzecz szczęścia tego, któryby mógł nastąpić po nim.
— Nie zdaje ci się? A potem, z tego Heathfielda zrobić Menelausa musiałoby być szczególną przyjemnością.
— I ja tak myślę — rzekł Andrzej, siląc się przybrać żartobliwy ton przyjaciela. — Zobaczymy.