Przejdź do zawartości

Strona:PL Gabryel d’Annunzio - Rozkosz.djvu/269

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

się małemu rozmyślaniu, małemu przygotowaniu i ustalić prawidło, omówić ze sobą samym, jaki ma być przyszły sposób życia.
Rozkazał Stephen’owi:
Jeżeli przyjdzie ktoś pytać się o mnie, powiedzieć, żem jeszcze nie wrócił. Uprzedzić portyera. Uwiadomić James’a, że dziś go już więcej nie potrzebuję, lecz niech przyjdzie wieczór po rozkazy. Proszę kazać mi przygotować na trzecią śniadanie ledziutkie, a obiad na dziewiątą. Nic więcej.
Zasnął prawie natychmiast. O godzinie drugiej obudził go służący, i oznajmił mu, że przed południem przybył książę di Grimiti, który wiedział o jego powrocie od markizy d’Ateleta.
I cóż?
— Książę pan kazał powiedzieć, że powróci przed wieczorem.
— Czy deszcz jeszcze pada? Otworzyć całkiem okiennice. — Deszcz już nie padał. Niebo wyjaśniło się. Pas bladego słoika wpadł do pokoju, rozlewając się po gobelinie „Dziewicy z dzieciątkiem Jezus i Stefanem Sperelli“, po starym gobelinie, który Giusto przywiózł z Flandryi w roku 1508. I oczy Andrzeja błądziły po ścianach, powoli, oglądając subtelne tkaniny, harmonijne barwy, pobożne postacie, które były świadkami tylu rozkoszy i uśmiechały się do radosnych przebudzeń i także czyniły mniej smutnymi bezsenne noce zranionego. Wszystkie te znane i kochane rzeczy zdawały się pozdrawiać go. Patrzył na nie ze szczególniejszem zadowoleniem. W jego umyśle powstał obraz Donny Maryi.
Podniósł się nieco na poduszkach, zapalił papierosa, i zaczął śledzić bieg myśli z rodzajem rozkoszy.