Przejdź do zawartości

Strona:PL Gabryel d’Annunzio - Rozkosz.djvu/225

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

młody; lecz musiał żyć wiele i to życiem niespokojnem. Widać na nim ślady walki.
Prześliczny wieczór serdecznej rozmowy, serdecznej muzyki, po obiedzie. Ja mówiłam może za wiele, a przynajmniej: za gorąco. Lecz Franczeska słuchała mnie i towarzyszyła; a także hrabia Sperelli. Najwyższą rozkoszą w rozmowie niepospolitej jest właśnie czuć, że ten sam stopień gorąca ożywia wszystkie obecne umysły. Tylko wówczas nabierają słowa dźwięku szczerości i dają temu, który je wymawia i temu, który ich słucha, najwyższą rozkosz.
Kuzyn Franczeski jest w zakresie muzyki wyrafinowanym znawcą. Bardzo lubi mistrzów z XVII. wieku, a w szczególności pośród kompozytorów fortepianowych Domenika Scarlatti. Lecz jego najgorętszem ukochaniem jest Bach. Chopin mało mu się podoba; Beethoven zbyt go przejmuje do wnętrza i zbyt go zamąca. W muzyce kościelnej nie znachodzi równego Bachowi prócz Mozarta. Może — powiedział tak — w żadnej mszy głos nadprzyrodzony nie dochodzi do takiej religijności i do takiej okropnej mocy, do jakiej doszedł Mozart w Tuba mirum swojego Requiem. To nieprawda, że był greckim, platońskim, czystym poszukiwaczem wdzięku, piękności, pogody, ten, który miał tak głębokie uczucie nadprzyrodzoności w muzycznem odtworzeniu komturowego widziadła i, który tworząc Don Juana i Donnę Annę, umiał doprowadzić tak daleko analizę wewnętrznego życia...
Mówił te i inne słowa, z osobliwym akcentem, który mają w rozmowach o sztuce ludzie, co są zawsze zajęci poszukiwaniem rzeczy wzniosłych i trudnych.
Potem, słuchając mnie, miał dziwny wyraz, jakby zdumienia i czasami zaniepokojenia. Ja zwracałam się