Przejdź do zawartości

Strona:PL Gabryel d’Annunzio - Rozkosz.djvu/215

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

byłoby mi droższe od namiętności każdej innej. Ręka pani, położona na mem sercu spowodowałaby, czuję to, kiełkowanie drugiej młodości, o wiele czystszej od pierwszej, o wiele mocniejszej. To wieczne falowanie, które jest mojem życiem wewnętrznem, uspokoiłoby się w pani; znalazłoby w pani ciszę i bezpieczeństwo. Mój niespokojny i niezadowolony duch, utrzymywany przez pociągania i odepchnięcia, przez smaki i niesmaki w ustawicznej wojnie, wieczyście i nieodwołalnie samotny, znalazłby w duchu pani ucieczkę przeciw zwątpieniu, które kazi wszelki ideał i niszczy wszelką wolę, niweczy wszelką moc. Inni są bardziej nieszczęśliwi; lecz nie wiem, czy był kiedy na świecie człowiek mniej szczęśliwy odemnie.
Ze słów Obermanna czynił swoje słowa. W tym rodzaju uczuciowego upojenia, cisnęły się mu na wargi wszystkie melancholje, i sam dźwięk jego głosu, pokorny i nieco drżący, pomnażał jego wzruszenie.
— Nie mam odwagi wypowiedzieć swych myśli. Kiedym był obok pani, w tych niewielu dniach, od których panią znam, miewałem chwile tak zupełnego zapomnienia, że mi się prawie zdawało, iż wracam do pierwszych dni rekonwalescencyi, kiedy żyło we mnie głębokie uczucie innego życia. Nie istniała już więcej przeszłość ni przyszłość; raczej było tak, jakby pierwsza nigdy nie była istniała, a druga nigdy nie miała zaistnieć. Świat był jakby bezkształtnem i mrocznem złudzeniem. Coś jakby błędny lecz wielki sen podnosił się w mej duszy: falująca przesłona, już to gęsta, już przejrzysta, poprzez którą raz się objawiał, to znowu znikał świetny, nietykalny skarb szczęścia. Co pani wiedziała o mnie, w tych chwilach? Może była duszą daleką: bardzo, bardzo daleką! Lecz już sama wi-