Przejdź do zawartości

Strona:PL Gabryel d’Annunzio - Rozkosz.djvu/154

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
VI.

Rekonwalescencya jest oczyszczeniem i odrodzeniem. Nigdy uczucie życia nie jest tak słodkie, jak po przygnębieniach choroby, i nigdy dusza ludzka nie skłania się bardziej ku dobremu i ku wierze, jak po spojrzeniu w otchłanie śmierci. Człowiek, zdrowiejąc, rozumie, że myśl, pożądanie, wola, świadomość życia nie jest życiem. Jest w nim coś czujniejszego niźli myśl, trwalszego niż pożądanie, potężniejszego od woli, głębszego nawet od świadomości; jest to istota, przyroda jego bytu. Rozumie, że jego rzeczywistem życiem jest owo, którem, rzekłbym, nie żył dotychczas; jest to mianowicie kompleks uczuć bezwolnych, bezpośrednich, nieświadomych, instynktownych; jest to harmonijna i tajemnicza działalność zwierzęcej siły żywotnej, niedostrzegalny rozwój wszystkich przemian i wszystkich odnowień. To właśnie życie dopełnia w nim cudu zdrowienia; zamyka rany, naprawia szkody, spaja rozdarte brzegi ran, odnawia poszarpane tkanki, przyprowadza do ładu współukład organów, wlewa w żyły bogactwo krwi, przewiązuje znowu oczy przepaską miłości, uplata znów wkoło głowy wieniec snów, roznieca w sercu płomień nadziei, rozwija na nowo skrzydła w służbę chimerom wyobraźni.