Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. VII.djvu/72

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

BARTNICKI. Oddycham!... Która to godzina? Siódma! Dlaczego ten dziadzio nie przychodzi.
ŻABUSIA. A po co ci dziadzio?
BARTNICKI. Muszę się z nim naradzić, co zrobić z tym błaznem i jak go odnaleźć.
ŻABUSIA. To dziadzio wie?
BARTNICKI. Spodziewam się, że wie!
ŻABUSIA (zrywając się). Po co? po co? jeszcze babci powie!

SCENA TRZECIA.
Ciż sami i MANIEWICZOWA przez drzwi balkonu.
ஐ ஐ

MANIEWICZOWA (za drzwiami stuka). Czy wolno?
ŻABUSIA. Ona? proszę cię, mój Raku, odejdź... ja sama ją przyjmę...
BARTNICKI. Nie!... to ja panie tego ją przyjmę.. oddawna chciałem się z nią spotkać, ale ty zawsze przeszkodziłaś...
ŻABUSIA. Raku!... ja nie chcę!
BARTNICKI (idzie ku drzwiom balkonowym). Pozwól, to do mnie należy...

(Otwiera drzwi, ale nie wpuszcza do pokoju Maniewiczowej).