Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. VII.djvu/238

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

HALSKI. Pani jest zmieniona... pani ma taki dziwny wzrok.
RENA (nagle). Tak, mam dziwny wzrok...
HALSKI. Co? co?
RENA. Nic... nic...
HALSKI. Kwiaty pani przynieśli.
RENA (z wysiłkiem śmiejąc się). A... tak... od kochanka...
HALSKI. Dlaczego pani to mówi?
RENA. Cóż to? czy nie mogę mieć kochanka? czy pan w to nie wierzy?
HALSKI. Nie wierzę.
RENA. Tam jest list — niech pan weźmie ten list, otworzy i przeczyta.
HALSKI (śmiejąc się). Chce pani?
RENA (z wysiłkiem). Żądam. (Halski bierze list i otwiera, gdy chce czytać Rena rzuca się na niego i wyrywa mu list). Nie, nie! jeszcze nie... jeszcze nie.
HALSKI. Och! jakaż pani zdenerwowana — poco pani robi takie żarty? pani drży! pani ma łzy w oczach? Daję pani słowo nie przeczytałem ani słówka. Tylko widziałem podpis „Mały“. To Kaswin, (śmiejąc się) przecież on nie jest pani kochankiem. Dlaczego kwiaty? Czy to urodziny? Niech mi pani powie...