Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. VII.djvu/236

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

HALSKI. Cieszy mnie to, że przyniosłem pani wesołość.
FILA (złośliwie). Pan ma za to stroskaną minę... Niech się pan jednak nie martwi zbytecznie. Pierwsze kroki są zawsze trudne i często zawodzą. Cierpliwych czeka zawsze nagroda.
HALSKI. Mówi pani zagadkowo i ma pani jakąś mściwość w oczach.
FILA. Nie, drogi panie — to refleks tej złośliwości, jaka grała przed chwilą w oczach pana. Gdybym była mściwą wyśpiewałabym przed panem zaraz całą prawdę odnoszącą... Tak teraz trudno o prawdziwą szczerą zabawę... pozwól pan...
HALSKI. Ależ proszę... proszę.
FILA. Wprawdzie wolałabym, ażeby to kto inny schodził do roli pajacyka, z którego niedługo wysypią się trociny — ale widzę, że to u mężczyzn nieunikniona faza. Przyszło to na pana trochę wcześniej niż przypuszczałam. Zwykle zaczyna się to razem z łysiną i z brakiem stałego upojenia. Jednak to rzecz pana.
HALSKI. Gdyby m chciał być złośliwym powiedziałbym, że ta ironja zadaje kłam słowom pani.
FILA. Gdyż?
HALSKI. Gdyż dowodzi poprostu iż pani była i jest przezemnie u-pojoną.