Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. VII.djvu/206

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

FILA (z ironją). Zwłaszcza tę dystyngowaną dystynkcję subtelnej kobiety. Możesz parin wierzyć, iż każde swoje zwycięstwo rozgłosi bardzo dobitnie, ośmieszając zwyciężonego.
HALSKI (zmieszany). Nie rozumiem.
FILA. Będę zupełnie szczera — powiedziała mi wszystko, co się między panem a nią stało — triumfowała — pan zaś nie byłeś przedstawiony w pięknem oświetleniu.
HALSKI (dotknięty). Czy to możliwe?
FILA. Najmożliwsze. Takie panie najczęściej tak postępują. W sprawach miłosnych widzą zaledwie na parę kroków i są zupełnie grubo ociosane. Dlatego chętnie poddają na szyderstwa tłumu mężczyzn, którzy czynią im zaszczyt ubiegania się o ich względy. To zupełnie w ich guście. (po chwili). Tylko niech pan nie będzie nieprzyjacielem tej biednej Reny. I niech się pan tem bardzo nie przejmuje... To dla niej rzecz ubliżająca, nie dla pana! przynajmniej co do mnie — sama porażka najzupełniej pana nie obniżyła w moich oczach. Raczej ją... A wstyd mi trochę za jej gruboskórność. Postaram się zrehabilitować subtelność kobiecej natury w oczach pana... za chwilę.

(Wchodzi Rena, powoli siada na krześle, koło biurka w głębi — nie patrząc na oboje rozmawiających — jest chmurna i zamyślona, nastaje chwila przykrego milczenia. Halski ma chłodną twarz, ale widać w nim pewne wzburzenie. Wreszcie Fila przerywa milczenie i podchodzi do Reny).