Przejdź do zawartości

Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. VI.djvu/261

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

za cały miesiąc — praczka już przeszło dziesięć guldenów — po sklepach Stefka wszędzie wisi — na szesnasty się zlecą jak kruki. Ciekawam co będzie...
STEFKA (zgaszona, cicho — siedzi na szezlągu). Co Bóg da...
MICHASIOWA. Mieszkanie to jeszcze na dwa tygodnie... najgorzej z krawcową — dziś trzy razy była dziewczynka z rachunkiem... już zaczyna na schodach wymyślać...
STEFKA (cicho, niepewnie). To poślij po stróża niech ją wyrzuci.
MICHASIOWA. Stróż też zły, pluje — mówi, że Stefka mu za siedem szper winna... a już co do mnie to ja nie mówię, ale niby ta pensja to...
STEFKA (pada na twarz na szezląg). No — co ja mam robić! co!...
MICHASIOWA. Było załatać!... nie zrywać... (dzwonek) Może się wraca?
STEFKA (zrywa się). Nie chcę! wolę najgorsze... nie chcę...

(zatyka oczy).


SCENA PIĘTNASTA.
TEŻ SAME — BOGUCKI.
ஐ ஐ

BOGUCKI. Jest?
MICHASIOWA. Przyjaciel!