Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. VI.djvu/131

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ANTONIEWSKA (żywo). Ależ ona nie chce, ona tego nie może chcieć to przecież skandal! Kto ożeni się z jej siostrami powiedz pan... każden powie: i tamte będą takie same. Mąż tu za chwilę nadejdzie — niech pan tu pozostanie i powie mu, co zięć mówił. — Ja muszę spieszyć do miasta! — Przyślij mi dwanaście kieliszków, srebro stołowe — koszyki i talerzyki deserowe.,. Ale — może i pan, panie mecenasie, do nas pozwoli dziś wieczorem. Małe zebranie... herbatka... No do widzenia, Jadwigo! Wracając z miasta, może jeszcze wstąpię... (bierze się za głowę) Ach! moja głowa!...

(wychodzi. Jadwiga stoi nieporuszona z kapeluszem w ręku Korski zbliża się do niej i patrzy na nią z współczuciem).

KOSKI. Pani Jadwigo! porzuć pani tę myśl!
JADWIGA (błędnie). Którą? rozstanie się z mężem?
KORSKI. Tak.
JADWIGA (patrzy na niego rozszerzonemi oczami). Jakto? więc i pan? i pan?...
KORSKI. Tak — ja! — Zanim powiem w obecności ojca pani najważniejszy argument, spróbuję przedstawić pani stanowisko twoje, jakie cię czeka po rozstaniu się z mężem. Pamiętaj, że jesteś rzeczywiście małoletnia, że wyszedłszy stąd, nie istniejesz, nie masz prawa istnieć sama, bo dokumenta udzielić ci może tylko twój mąż.