KORNIŁOF. Cicho! (do Józi). Panienka mi opowie czy panienka ma kawalerów?
JÓZIA (obrażona). Ja jezdem uczciwa dziewczyna.
KORNIŁOF. Ależ tak, tak... my wiemy. Tylko panna Józia ładna panienka, to chyba niemożliwe, aby tam w restauracji ktoś w pannie Józi się nie zakochał.. (Józia milczy — do Matałkowskiej). Pani Matałkowska nam powie, kto za Józią latał?
MATAŁKOWSKA. Różne kawalery, bo dziewczyna zręczna, ale ja panie pułkowniku, dziewczyny moje trzymam ostro.
HORN (ostro). Małczi!
KORNIŁOF (łagodnie). Pani Matałkowska będzie cicho! — (do Józi). Ot i widzi panna Józia, że za panną Józią biegali.
JÓZIA. To tylko takie, co się żenić chcieli...
KORNIŁOF, To też to właśnie — ja się o tych pytam. Tam był jeden Polak, młody, ładny... panna Józia pamięta...
On miał małe wąsiki.... no... panna Józia go nie pamięta?
MATAŁKOWSKA (ode drzwi). No, Józka — ten, co pod oknem siadał, co zawsze pił angielską gorzką...
JÓZIA (do Matałkowskiej). Ten, co pił an-