Ta strona została przepisana.
BOGDAŃSKI. To dziecinna myśl — to nic nie pomoże.
KAZIMIERZ. Więc co czynić?
SCENA ÓSMA.
Ciż sami — Anna — Marta — potem Zosia — Marja Elsen.
ஐ ஐ
(słychać dzwonek).
(Marta biegnie do przedpokoju, otwiera drzwi, za nią Anna wchodzi do pokoju).
MARTA (w przedpokoju). No! nareszcie... już ósma... Dlaczego tak późno?
MARJA I ZOSIA. Dobry wieczór! nie mogłyśmy przyjść wcześniej.
ANNA (przechodząc koło Kazimierza). Nie wstydzisz się twoich słów? (Kazimierz w milczeniu bierze jej rękę i przykłada sobie do czoła).
BOGDAŃSKI. Bądź pani dla niego pobłażliwą; jego dusza jest bardzo chora.
(Panienki wchodzą do pokoju i witają się z mężczyznami i z Anną).
ZOSIA. Zimno mi — nie wzięłam futra i cała się trzęsę.
MARTA. Zbliż się do pieca — czekaj! dam ci moją chustkę orenburską. Ciepło ci w niej będzie, jak w puchu.
MARJA (do Anny). Co dziś czytać będziemy?