(bierze rewolwer), jaby ciebie ubił! (Chowa rewolwer do kieszeni). W przedpokoju jest okno, wychodzi na ogrody. Tamtędy uciekniemy. Małczi! Kto to w przedpokoju jest — cicho!... (Skrada się uchyla drzwi). Dieńszczyk, malczyszka śpi stojąco... Ha! no! śmiert’ i dla niewo. (Zdanowski robi ruch. jakby chciał iść w stronę przedpokoju, Brodiaga go wstrzymuje).
BRODIAGA. Niet’... brat — ostaw!... Ty masz swego trupa (wskazuje na Aksakowa), pozwól, że i Brodiaga mieć będzie swego. (Uchyla drzwi. — Zdanowski zasłania oczy, ukazuje się Bukaszka, oparty o futrynę, stoi śpiąc. — Makar wyciąga rękę, chwyta go kocim ruchem za gardło, ściska, Bukaszka bez jęku osuwa się na ziemię).
BRODIAGA (do Zdanowskiego). Chodź brat, droga wolna! (Zdanowski cicho, automatycznie kieruje się ku przedpokojowi, widać go, jak zbliża się do wąskiego okna, tymczasem Brodiaga podchodzi do biurka, zabiera papierośnicę, portfel z pieniędzmi — i przechodząc mimo gubernatora — podnosi kajdany i zakłada je cicho na szyję trupowi).
BRODIAGA (triumfująco). Wot skatina — dla ciebie krest’! (Kieruje się do przedpokoju).
Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. V.djvu/255
Wygląd
Ta strona została przepisana.
KONIEC AKTU DRUGIEGO