Przejdź do zawartości

Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. IV.djvu/64

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
JULJASIEWICZOWA.

Lepiej w domu.

DULSKA.

Ja nic nie mówię... ale...

JULJASIEWICZOWA.

A wie ciocia, może ciocia ma rację.

(milczenie. Przez scenę przechodzi Hanka)

Trzeba jednak przyznać, że mężczyźni mają szczególny gust.

DULSKA.

A niech tam, byle się nie włóczył i nie tracił zdrowia, trzeba być matką, żeby zrozumieć, jaki to ból patrzeć, jak syn marnieje. Jeszcze sera?

JULJASIEWICZOWA.

Dziękuję! ale żeby ona potem...

DULSKA.

Ona także będzie kontęnta, to takie wszystkie bez czci i wiary. Pokażę ci tok, co sobie kazałam przerobić.

(Przynosi tok ubrany fiołkami, kładzie na głowę, co przy barchanowym kaftanie sprawia dziwny efekt).

Dobrze?

JULJASIEWICZOWA.

Wcale! Wcale!

DULSKA.

Muszę się oszczędzać, przerabiam stare łachy.