Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. IV.djvu/276

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
MĄŻ.

Owszem. Bo ja nigdy nie widziałem pani głupoty tak jasno, jak w tej chwili.

ŻONA.

Ja postanowiłam być cierpliwa i znieść dużo, więc dlatego nie odpowiadam, jak należy. Sądzę, że ocenisz moją delikatność.

MĄŻ.

Ja sądzę, że pani zechce ocenić moją delikatność. Mówię z panią od kilku chwil, ja, który powinienem był zamknąć drzwi tego domu przed panią.

ŻONA.

O! proszę pana!... tu połowa mebli jest moich.

MĄŻ.

Wiem. I te pani skrupulatnie zostaną zwrócone. Lecz tu chodzi o rzeczy główne; o to, co właściwie pani za drogę nakreślić na dalsze życie. Bo pani jest tragicznie głupia... i gdyby puścić panią według jej woli...

ŻONA.

To pan naprawdę się zemną rozchodzi?

MĄŻ.

Naprawdę.

ŻONA.

Nie daruje pan?

MĄŻ.

Nigdy! nigdy! nigdy!