Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. IV.djvu/265

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
PANNA MANIA.

Ja włożę cukier do herbaty pana profesora.

MĄŻ.

Dziękuję.

PANNA MANIA.

No... jakże mam zrobić? czy tak, jak z Liii? gwałtem napoić?

MĄŻ.

O! cóż znowu?

(pije herbatę).

A!...

PANNA MANIA.

A tu papierosik — a tu popielniczka....

MĄŻ.

Dziękuję.. doprawdy, pani taka dobra.

PANNA MANIA.

Proszę pana dla takiego, jak pan człowieka, toby kobieta duszę oddała.

MĄŻ
(zamyślony).

Tak... tylko trzeba mieć tę duszę.

PANNA MANIA.

Naturalnie. Ale też takie coś, co niema duszy, to nie zasługuje, żeby się nawet za niem obejrzeć.

(do dziecka).

Liluś pójdzie spać! Pocałuje tatusia w rączkę i spać!

(odprowadza dziecko — potem wraca i siada na miejscu dziecka przy stole).