Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. IV.djvu/247

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
ŻONA
(szamocząc się).

Co mi twoje słowo... ja jedna wiem... puść, bo ugryzę... on może umrzeć...

FEDYCKI.

Zastanów się.

(Żona kąsa go w rękę, on ją puszcza).
FEDYCKI.

A to... a to... a niech cię — djabli!

ŻONA.
(pędzi do męża).

Rozpiąć mu kołnierz... tak... wody na skronie... prędko łyżkę do podważenia zębów...

(Wdowa leci po łyżkę).
ŻONA
(cała w ogniach, ratując męża).

Tu w kamizelce ma zawsze krople...

(do Fedyckiego).

Pomóż mi odwrócić go na bok. Tak. O jest flaszeczka... otworzyć mu zęby... o! tak... tak... nie bój się, nic ci nie będzie... nie... o! o! już otwiera oczy... teraz tylko rozcierać, rozcierać... Co? co? lepiej? prawda?...

MĄŻ.
(otwiera oczy).

A... a!...

(chwyta żonę za włosy).