Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. IV.djvu/243

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Panie profesorze — jak można tak uchybić mnie i pani profesorowej! Ja się muszę ująć! ja muszę pamiętać, że jestem w swoim domu i...

MĄŻ
(już słabiej).

Ja mam dane na to.

FEDYCKI.

Ja nie wiem jakie są dane... ja wiedzieć nie chcę... ja nie przypuszczam, żeby pan profesor szpiegował żonę, bo to byłoby uchybieniem dla samego pana profesora, takie przypuszczenie, ale ja dać mogę zapewnienie, że tu niema i nie było pani profesorowej.

MĄŻ.

Ja wyraźnie widziałem kobietę w tem oknie.

FEDYCKI.

To była gospodyni tego mieszkania.

MĄŻ.

Pan ją wpół obejmował.

FEDYCKI.

Bo to jest wdowa i my się kochamy.

MĄŻ.

A potem... ja widziałem bilecik... przy drzewku. Tam były litery. Sob. — 5. — Dziś Sobota — 5 godzina. Ja nie mam wprawy w tych rzeczach, ale jakiś instynkt mną kierował...