Przejdź do zawartości

Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. IV.djvu/188

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
FEDYCKI.

Moda jak panna młoda.

PANNA MANIA.

Niby jak?

FEDYCKI.

Albo ja wiem! Tak mi się powiedziało.

PANNA MANIA
(śmieje się).

Nie!... jak Bozię kocham...

FEDYCKI
(rzuca jej w usta orzech).

Proszę zgryźć...

PANNA MANIA.

No... co znowu... e! takie żarty,..

FEDYCKI.

Ładny tużurek? co? na raty. Będę teraz prima sorta. Co tu tak czerwono?

(zrywa abażur).

Co? ale tużurek... szyk?

PANNA MANIA.

Może pan co zje?

FEDYCKI.

Z makiem? niech panna Mania sama je

(słychać mandolinistów grających pokę).
PANNA MANIA.

Brzdąkacze wracają!...

(odsłania storę — widać smugę światła z latarni).