Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. IV.djvu/183

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
PANNA MANIA
(filozoficznie).

To czasem tak najdzie na nas kobiety, że się kochamy we dwóch odrazu. Niby w jednym się jeszcze nie odkochało, a w drugim się już zakochało. I choć siadłszy płacz.

ŻONA.

Na to trzeba mieć bardzo dużo serca.

PANNA MANIA.

Pewnie. Mężczyzna toby nigdy nie był zdolny do takiego czegoś.

ŻONA.

Och! oni!... gdzie im do takiej subtelności...

(milczenie — słychać tylko łomot orzechów).
PANNA MANIA.

To pewnie, że to cała historja kiedy ten i ten...

ŻONA
(gwałtownie siadając z nogami na sofie).

Ani ten, ani ten... A może... Zresztą mi tego czułego męża żal czy co... To niby rosłe, a to mdleje, panna Mania wie? mdleje.., Tak jak ostatnia baba padnie i mdleje. Ja wtedy i to i tamto. Już wiem jak rozcierać jak dać digitalis. To serce czy tam co.

PANNA MANIA.

Phi! z takim to się nie trzeba kłócić.

ŻONA.

Ja się nie kłócę. On ze mną. A potem