Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. III.djvu/96

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
RÓZIA.

Jeżeli mi wolno powiedzieć kilka słów w tej kwestji to i mnie aię zdaję, że tobie, Małko, życie takie jakie zamierzasz pędzić, wystarczyć nie może.

MAŁKA.

Wystarczyć musi.

RÓZIA.

Ten wyraz łatwo wymówić? ale w czyn wprowadzić...

MAŁKA.

Moja Róziu, jesteś jeszcze dzieckiem i nie pojmujesz, że wiele ten może, kto musi.

MAURYCY
(do Rózi).

Szczęśliwy jestem, że w pani zyskałem sprzymierzeńca. Zechciej pani przekonać pannę Szwarcenkopf, że działa na własną szkodę, jeżeli odrzuci moją prośbę i pójdzie zamąż wbrew swemu przekonaniu i chęci.

MAŁKA.

Na nic się to wszystko nie zda i ty Róziu nie próbuj nawet przekonać mnie i zmienić moje zdanie. A teraz żegnam pana, panie Maurycy, goście moi lada chwila schodzić się zaczną.

MAURYCY.

Pani będziesz nieszczęśliwą.

MAŁKA.

W każdym razie nikt się o tem nie dowie.