Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. III.djvu/263

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

na otwarty grób i słuchać, jak śpiewają „Kolerachmen“. Ja jego sam namówił, żeby do domu wrócił, bo źli ludzie mogą powiedzieć, że on robi jakie sztuczki.

MOZESA
(smutno).

Jak on nie może o Małce zapomnieć!

AWRUMEL.

On o niej nigdy nie zapomni, Mozeso. Ona była dla niego jak słońce! Ona, jak umierała, to swoją duszę w niego przelała i dlatego on już będzie do śmierci do niej należał — bo on jej wszystko winien, co jest w nim lepszego, Mozeso!

MOZESA
(składając ręce na piersiach).

A ja będę także do śmierci do Jojnego należała, bo ja winna mu to, co jest we mnie lepszego, Awrumel!

AWRUMEL
(patrzy na nią uważnie).

Ja ciebie dopiero teraz rozumiem, Mozeso!

MOZESA
(milczy chwilę — idzie do kontuaru, składa rzeczy, potem patrzy na Jojnego).

On nikogo z nas nie widzi. On cały jest w myśli tej chwili, kiedy Małkę w grób kładli... A ja chciałabym z nim pomówić, Awrumel.

AWRUMEL.

Pomów ty z nim, Mozeso! Mnie rebe ze szkoły wygnał. Jojne mi to mówił; ja sobie