Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. III.djvu/241

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
REBICE.

Nie wolno, Gusta, zaglądać pod maskę, nie wolno; to wielka obraza dla gościa — ty sobie to popamiętaj.

DAWID NUS
(zmienionym głosem).

Gdzie są muzykanci? Zostali za progiem?

GUSTA.

Muzykanci?!

(Pędzi jak szalona, roztrącając wszystkich i wprowadza trzech żydów muzykantów).
MARJEM.

Te maski pięknie chodzą, bogato, z muzykantami!

DAWID
(kłania się Rebice).

Czy Rebice Bałabustin pozwoli, aby muzykanty conieco pograli, a my, toresy, baby, chłopy, bojkiery potańcowali?

REBICE.

Proszę was, śpiewajcie, tańcujcie od serca! Ja wam zarządziłam wódkę, śledzie, wątrobę, piwo... jendyków i konfitur wam nie dam, bo my biedne ludzie...

(Wybiega, a za nią Gusta).
DAWID
(do Szmula cicho, swoim głosem).

Ten szmendryk Jojne się tu zaplątał... Ty jego wyrzuć, Szmule. Ja cierpieć go nie mogę! ja jemu co zrobię... ja mu co złego zrobię!