Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. III.djvu/197

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
GUSTA
(obcierając ręce).

Łatwo doktorowi gadać!

MARJEM.

Ja już pójdę do ubogiej kuchni, albo co...

DAWID NUS
(budząc się).

To już ciemno?...

GUSTA.

A ciemno już, ciemno! Dawid nigdy słońca nie widzi.

DAWID
(wstaje powoli).

Co mi po słońcu? Słońce zarobku nie da.

GUSTA.

Ale tak ładnie świeci, tak ładnie grzeje...

DAWID.

Czemu tak ciemno?

GUSTA
(śmiejąc się).

Bo nie jasno!

(Dawid wstaje, odziewa się i kieruje się ku wyjściu).
(Marjem kładzie się do łóżka Dawida i bierze dziecko do siebie).
DAWID
(do Gusty).

Tam... Mozesa sama?