Przejdź do zawartości

Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. III.djvu/162

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
SZWARCENKOPF.

Bo wy, Glanzowa, musicie być wspólniczką od tego młodego człowieka, za którego Małka zamąż się wybiera!

FIRUŁKES
(z krzykiem).

I przez którego my tyle strat ponieśli, ja i mój syn, Jojne.

SZWARCENKOPF.

Sza. Firułkes! Małka się obudzi. Czy nie tak, pani Glanzowa, czy ja nie odgadłem, czy pani Glanzowa tutaj nie od niego przychodzi!

GLANZOWA
(spokojnie).

Tak, Szwarcenkopf, ja tu od niego przychodziłam i ja w tej chwili od niego przychodzę.

SZWARCENKOPF

.

I wstydu nie macie, Glanzowa? wstydu nie macie podchodzić tak do uczciwej kobiety?

GLANZOWA.

Nie, bo Małka dla mnie nie jest zamężna. Ona jest piękna, delikatna, mądra, jak księżniczka a wy ją oddali ordynarnemu, brzydkiemu i ciemnemu Jojnie, co ledwie jaką Ryfkę, albo Surę ze wsi mógł za żonę sobie wziąć.

FIRUŁKES.

Mój syn miał pół sklepu.

GLANZOWA.

I cały jest połamany i krzywy. To nie ja