Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. II.djvu/67

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
UŁAS.

A nam co do nich? Mnie życie miłe. Jakby ja zabolał, toby jaśnie pani po nocy i burzy nie leciała za lekami dla mnie.

JANEK.

Ależ zapłacą!

UŁAS.

Ja ta na ich grosze nie łakomy! Dobrego mi tam nic nie zrobili a przeszłego roku to bez powodu krowę zabrali, bo niby im koniczynę zeżerała.

JANEK.

Panienka umrze!

NAŚCIA PAZIORZYCHA.

Ta niech umiera; u nas tyle doczek pomarło a dwór ledwo na domowinkę cztery deski dał.

JANEK.

Jaśnie pani mówiła, że ten parobek, co leki przywiezie, to na miejscu Hansa, albo Franza ostanie.

SYCZ.

Niech ta, my nie łakomi na takie wywyższenie...

PAROBCY.

Tak, tak, my nie łakomi!

(Słychać grzmot).
MAŁASZKA
(gorączkowo).

Gdzie Julek? Julek!