Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. II.djvu/242

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
HADEN.

Gdzie mamka?

MAD. LATOUR.

Nie wiem. Kazałam ją szukać.

HADEN.

Ach, ta kobieta!... Nienawidziłam ją zawsze! (do Marty). Maciu! dziecko moje! uspokój się! ja sądzę, że w tem niema nic nadzwyczajnego. Lekarze za chwilę nadejdą.

MARTA.
(zrywając się z ziemi).

Dlaczegóż oni nie przychodzą? Czyż nikt nie ma Boga w sercu? Czy dozwolicie memu dziecku skonać?!

MAD. LATOUR.

Może posłać po hrabiego?

MARTA.

Byle nie on! byle nie on! Ten człowiek zabija mi dziecko swojem spojrzeniem, tak jak, mnie zabił! Nie wołajcie go! nie wołajcie go.

SCENA VII.
TEŻ SAME i DOKTORZY
ஐ ஐ
DOKTÓR I.

Dziecko podobno chore?

HADEN.

Zasłabło nagle. Sądzę, że to konwulsje.