Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. II.djvu/200

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

go! Patrz, ty durny a oczy wypatruj! jakie u mnie buty, a jakie korale a ten krzyżyk to złoto — a ot, pierścień jaki! I ja miałabym od tego wszystkiego odstać! Ty niesamowity!

LAWDAŃSKI.

Ty wiesz, że mnie nazad wracać trzeba do służby. A potem, choćbym tu dla ciebie został, to ja nie chcę, byś tu była, ot... rozumiesz! nie chcę!

MAŁASZKA.

A to wertki — no! no! Tobie pan hrabia nie wład? No, ty prawdę masz, ale już tak musi być, znasz?

LAWDAŃSKI.

Nie, tak nie będzie! Ty wrócisz! ty musisz wrócić! Ja na ciebie sposób mam. Ty się nikogo nie boisz na świecie, ale ja rozum mam i ze sobą kogoś przywiodłem, co cię weźmie jak swoją...

MAŁASZKA
(przerażona).

Ty? ty przywiodłeś? kogo?

LAWDAŃSKI.

Kogo? Julka, twego męża!... No! śmiej się teraz jak puszczyk, śmiej się po swojemu. Ja Julka na kolej wziął, bilet mu kupił, ta przywiózł i tu go skrył. U mnie groszy dość jest, ja go przywiódł i trzymać będę wedle potrzeby. On nad tobą władzę ma i radę sobie z tobą da. No cóż? wracasz sama ze mną? mów?