Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. II.djvu/176

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Lwowa, co to jej mąż to jest mój kuzyn, to także taka blada jak pani a w kostjumie to była...

MARTA
(śmiejąc się).

Jeszcze bledsza!

ROSENKRANZ.

Ale nie — wyglądała jak róża. Ja to pani hrabinie mówię — ja, Rosenkranz.

HORTENSJA.

Zdaje mi się jednak, że ten krakowiak trochę za długi... możemy zapomnieć figur.

JERZY.

Możnaby go skrócić. Panie Mazamowski — gdzież on? A! jest! Niech pan Mazamowski pomyśli, żeby trochę taniec był krótszy.

MAZAMOWSKI.

Jeśli takie życzenie całego grona tańczącego, możnaby ująć „baranki“, albo „pałataj“. Jedna z tych figur odpadnie bez szkody dla społeczeństwa.

PANNA ZOFJA.

Wielka szkoda, żeśmy się wcześniej nie namyślili. Oto pan Kazimierz o jakiemś huculskiem weselu, opowiada mi które widział u rodziców Marty. Kostjumy są malownicze.

ELEONORA.

Czy taniec miejscowy trudny?