Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. II.djvu/122

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
KAZIO.

Bije w oczy. Na to nie trzeba być nawet koneserem.

HADEN.

Wierzą więc w fatalność!

JAŚNIE PAN.

Raczej mają ślepą wiarę w Opatrzność. Jest to wcale piękne i wzniosłe.

MARTA.

Julku, czy ty zawsze tak ładnie grasz na flecie.

JULEK.

Gram, jaśnie panienko, jak tylko czasu dopadnę.

ELEONORA.

A więc artysta!

JAŚNIE PAN.

Domorosły.

NAŚCIA
(do Chimki).

Jakie to mają odzienia — a mnie Polikarp i świtkę w lesie zabrał. W pożyczanej jestem.

CHIMKA.

Milczcie ta z waszą świtką. Ot to ubrana, jak kniahini z kazki.

SEMEN BOLACZKA.

Ma być u pana żonka nie piękna, kiedy grosze są...