Przejdź do zawartości

Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. I.djvu/401

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

i jego rodziła matka — nędza. On gdzie tam w przytułku, a ja w kurnej chacie.. My się musiemy trzymać za ręce... to łańcuch panie Steiermarkt, łańcuch... słyszy Pan... a cement? he he! nędza, głód...

STEIERMARKT
(uderzony myślą).

Toś pan... chłop?

SIEKLUCKI.

Z najciemniejszych, najbardziej bosych chłopów... co?... gnojem trącę?... jaśnie pan się cofa... eau de cologne?... niepotrzeba!... obmyłem się najprzód memi rodzonemi łzami a następnie potem, z którym zdobywałem moją... kulturę a teraz już ze mnie taki sam pan jak wy wszyscy...

(Po chwili).

Z pozoru... bo w głębi duszy ja zawsze jestem... ha! ha!... jestem cham!

STEIERMARKT.

Aj! widzi pan... widzi pan... jak to źle... a my dziś właśnie o panu radzili. Ja nie wiem czy to rzeczywiście było o panu, ale zdaje mi się... Aj! panie Sieklucki... Jak mnie to cieszy...