Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. I.djvu/395

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
BONECKI
(wstając).

Nie, pan Rastawiecki o tej godzinie nigdy nie przychodzi. Pan dyrektor z pewnością jest w domu.

STEIERMARKT.

Ja tam byłem dwa razy ale mi stróż na dole powiedział, że pan Rastawiecki wyszedł i jeszcze nie wrócił.

BONECKI.

Taki jest ogólny rozkaz. Pan Rastawiecki jest cokolwiek cierpiący i nie chce aby go w sprawach redakcyjnych po nocy budzono.

STEIERMARKT.

Ale to jest bardzo ważna sprawa. Tu chodzi o mnie!... Pan Rastawiecki może się narazić na dużą nieprzyjemność, jeżeli nie wyda odpowiedniego rozporządzenia... Ten pan Sieklucki coście go dzisiaj na posiedzenie przysłali, to ordynarny warjat. On się mnie czepił, on całą komedję zagrał... on się odgrażał, że o tem napisze... Ja na to nie mogę pozwolić.

BONECKI
(zakłopotany).

Co ja panu na to poradzę.