Przejdź do zawartości

Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. I.djvu/315

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

pióra i kałamarze). Ludzie biedni muszą wyznawać zasadę, gdzie nie można przeleźć, tam trzeba podleźć...

ANNA.

To darmo, mnie nigdy nie przerobisz!

SMOLKIEWICZ.

Przerobię aniele! przerobię!... zobaczysz! będziesz tak tańczyć jak ja ci zagram. A!... co do Brauna. Dość już długo rezydował w kuchni. Niech idzie na cztery wiatry.

ANNA.

Dokąd chcesz ażeby poszedł?

SMOLKIEWICZ.

A mnie djabli do tego. Nie chcę ażeby pan Steiermarkt dowiedział się, że go u siebie trzymamy. To może nam zaszkodzić w oczach pana Steiermarkta.

ANNA.

A ten do czego ci znów potrzebny?

SMOLKIEWICZ

Dziś do niczego... Ale kto wie, jak i co może być w przyszłości. Ja jestem przezorny. Zabezpieczam się. Steiermarkt potęga, Braun zero. Wybieram potęgę. Nie jestem tak jak ty. Niemam wszędzie wrogów.