Przejdź do zawartości

Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. I.djvu/244

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ażeby pan — ja... mieli marnie wegetować pod przemocą... Nie, to niepodobna!

SIEKLUCKI.

Czy znajdujesz, że jesteśmy tak bardzo na świecie potrzebni?

ANNA
(z ożywieniem).


Tak! tak! Sam do mnie mówiłeś. Często jeden gest ma wielkie, przepotężne znaczenie. Gest szlachetny! O! dziś ja do pana z prośbą. Mam sprawę — dobrą sprawę... taką naszą sprawę. Człowiek jeden, nazwiskiem Braun, zjawił się przed tygodniem w biurze dobroczynności. Mój mąż, jako sekretarz, wspomniał mi o nim — tak, po swojemu, ot... jak się mówi o zanadto zużytej sile, której nikt już do pracy wziąć nie chce. Tego Brauna, po 27 latach pracy, wypędził na bruk jego chlebodawca. A wiesz, za co? Oto za to, że ten sterany starzec ośmielił się upomnieć o podwyższenie mu płacy. Po 27 latach upomniał się po raz pierwszy... słyszysz pan? przecież to okropne!

SIEKLUCKI
(mimowoli zainteresowany powstaje, zbliża się do stołu i opiera się w ten sposób, że stoi plecami do drzwi wchodowych. Anna także).

Tak, lecz to fakt nie oderwany. Znam całą serję tych faktów.