Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. I.djvu/151

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
KAŚKA.

Jakże nie uwierzyć? A toć pan Jan uczciwy człowiek. Zawsze tak pięknie mówił. Ja musiałam wierzyć... jakże można było inaczej?

(Chwila milczenia. Katarynka ciągle gra).
JAN
(nagle).

Dobranoc!

(Chce odejść).
KAŚKA.

Gdzie Jan idzie? To Janowi już ciężko nawet zemną przed bramą postać?

JAN.

Kompanja na mnie czeka.

KAŚKA

.

Ja też już cztery dni od powrotu ze wsi czekam, żeby się z panem Janem uczciwie rozgadać. Pani moja to się już pytała: „No i cóż, ten twój narzeczony?“

JAN
(gniewnie).

Niech Kasina pani pilnuje swego nosa i swego pana doktora, a nie mnie!

KAŚKA

.

Niech pan Jan nie dogaduje na moją panią, bo ja ją zawsze obronię! To jest dobra pani