Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. I.djvu/149

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
JÓZEF.

Ano, ucieszyłem ją strasznie. Wypiła i powiada: „Józefku, to jakby mi róże zapachniały... Przynieś ty mi jeszcze malinówki, to mi się przypomni, jak ja byłam mała u rodziców i maliny w lesie zbierałam...“ A ja w ryk i dzieci w ryk!... a ona: „Nie płaczcież, bo mi teraz lepiej i lżej...“ Więc ja do szynku po malinówkę, inom się już wysupłał i nimom ani centa.

MATEUSZ.

Ano, to macie szóstkę.

TOMASZ.

I ja tu wam pożyczę sześć centów. Umierającemu należy radość zrobić.

JÓZEF.

Ano, Bóg wam zapłać! Bóg wam zapłać!

(Wchodzi do szynku, Mateusz i Tomasz rozmawiają w głębi).
KAŚKA
(w chustce na głowie wybiega z bramy i dopada Jana)

Janie!

JAN.

No co?

KAŚKA.

Janie! ja chciałam was prosić, żebyście przyszli na górę. Napijecie się herbaty, jest pieczeń z obiadu i pani mi dziś dała duży chleb z masłem. Ja pójdę i kupię tytuniu i serdelek.