Ta strona została uwierzytelniona.
DULSKA (do Juljasiewiczowej).
Zlituj się — daj jej, co chce — tylko nie dopuść do skandalu...
JULJASIEWICZOWA.
Ileż chcesz?
HANKA.
Dajcie tysiąc koron.
DULSKA.
Co?
HANKA.
Tysiąc koron (chwila milczenia — kobiety mierzą się długiemi spojrzeniami).
JULJASIEWICZOWA (cicho).
Niech ciocia da, bo będzie skandal.
DULSKA.
Boże mój drogi!... (do Hanki) Cóż ty ze skóry mnie chcesz obedrzeć?
HANKA.
A mnie tu w tym domu nie obdarli z uczciwości. Ja prosiłam się, żeby mnie puścić. Chodźcie, matko chrzestna!
DULSKA.
Czekajcie... Ale musicie się podpisać że niemacie do nas żadnego żalu i że jesteście załagodzeni.