Przejdź do zawartości

Strona:PL Gabriela Zapolska - Moralność pani Dulskiej.djvu/157

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
HANKA.

Jak się macie.

TADRACHOWA.

A to ci dopiero! a to ci dopiero!

HANKA.

Wiecie? no!

TADRACHOWA.

A jakże... chciał się żenić.

HANKA.

A!...

TADRACHOWA.

A teraz nie chce.

HANKA.

A niech go pokręci z jego żenieniem. Co mi tam po takim ożenku. Ja do tego, czy co? Poniewierajom mną już od wczoraj. Myśleli, że wielki cymes.

TADRACHOWA.

Zawszeć to — honorowo.

HANKA.

E!...

TADRACHOWA.

I byłabyś panią — kamieniczną.

HANKA.

E!...