Ta strona została uwierzytelniona.
JULJASIEWICZOWA.
Tak. Ale głównie o te pieniądze. Bo niby z czego żyć? Wieczorami możesz pisać. Mój mąż ci da jakie kawałki do odrabiania w domu... ale... i to...
ZBYSZKO.
Daj ty mi spokój.
JULJASIEWICZOWA.
Bądźmy logiczni. Mieszkanie już jeden pokój z kuchenką 25 do 30-tu. Na życie — gulden, co jest nędzą. Ale — skoro się kochacie... To już cała pensya. A gdzież reszta?
ZBYSZKO.
Będę robił długi.
JULJASIEWICZOWA.
Mamcia ogłosi — nikt centa nie da. A rodzice jeszcze żyć mogą i trzydzieści lat. Będziesz nędzarzem długo, bardzo długo... no — ale...
ZBYSZKO.
Daj ty mi spokój.
JULJASIEWICZOWA.
Boże drogi! gdyby to można tak życiu powiedzieć — daj mi spokój — ale ono włazi na kark, jak hydra, i zdławi (podchodzi do niego i siada na poręczy fotela). Zbyszko! popatrz mi w oczy. Ty żałujesz tego, coś zrobił.