Strona:PL Gabriela Zapolska - Menażerya ludzka.djvu/122

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Cicho, psiakrew, chorobo jedna! a bodajżeś się zadławił własnym ozorem, ty kundlu zatracony! A bodaj cię mór wydusił! — wybuchnęła Honorka, drżąc prawie cała od wewnątrz tłumionej rozpaczy. I wstrząsnęła dzieckiem tak silnie, że aż jęknęło, jak dławione szczenię.
Wówczas kobieta przypadła twarzą do barłogu i gryząc koc w nadmiarze rozpaczy wołała:
— A nie jęcz ty nad moją biedną głową — sieroto nieszczęśliwa... bo jeszcze mnie w zbrodnię jaką zepchniesz.
Kuma Kazimierzowa pochyliła się nad klęczącą kobietą.
— A dajże spokój, Honorko dziecku i nie wydziwiaj się nad tym robakiem!
— Bez niego to wszystko, bez niego!
Kazimierzowa wzruszyła ramionami.
— Oj ty oślico! — wyrzekła z powagą — jakto: bez niego te rzeczy się dzieją? Czy to on ci się kazał z tym pędziwiatrem wdawać? A toć jego roba-