Strona:PL Gabriela Zapolska - Żabusia. Dziewiczy wieczór.djvu/119

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ziunia. A jakby był zupełnie łysy?

(Okropny chichot wśród panienek).

Józia. Cicho, subordynacya, za łysego nie pójdę, mój mąż musi być!...

Ziunia. Rudy!

(Znowu śmiech).

Józia (do Ziuni). Głupia jesteś. Już ja wiem jaki on będzie...

(Julia gra gawota, panienki powoli podchodzą do fortepianu i zaczynają nucić, najprzód Frania, za nią inne i formuje się grupa, która rozwija się w łańcuch, prowadzony przez Franię i stopniowo wzrostem aż do Wisi i Mysi i panienki gawotowym krokiem okręcają ślubną suknię, śpiewając).


Sukienko ślubna jakby lilij kwiat
Zjawiłaś się wśród nas jak cień,
Przed tobą korzy się dziewczęcy świat,
Bo jutro twój królewski dzień,
Sukienko biała jak śniegowy puch
Pamiętaj proszę o mnie też,
Sukienko biała, lekka jakby duch
I mnie w przedślubny welon bierz.


(Nagle Frania zaczyna łkać, przerywa łańcuch i taniec, biegnie do fotelu pada nań i zaczyna płakać gwałtownie — wszystkie panienki biegną ku niej).

Józia. Franiu co ci się stało! Franiu!