Strona:PL Gabriela Zapolska - Żabusia. Dziewiczy wieczór.djvu/103

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Babunia (gładząc ją po włosach). Prawda moje złoto...

Tosia. Ja nigdy nie będę miała przed tobą tajemnic, ja to już mówiłam panu Władysławowi. Ja wszystko będę zawsze babci opowiadać.

Babunia (śmieje się). E!... znajdą się rzeczy, których mi nie będziesz opowiadać.

Tosia. O nie! wszystko! wszystko! (do Janki). Ale dlaczego ty, moja Janiu, jeszcze się nie ubrałaś? Ja ci dałam przecież już dwa dni temu moją bluzkę i sukienkę, żebyś ją przedłużyła.

Janka (z goryczą). Dziękuje ci serdecznie za twoje dary, ale ja z nich użytku nie zrobię. Nie przyjdę do ciebie dziś wieczorem.

Tosia. Ależ to być nie może! Ty przyjdziesz. Ja ciebie tak lubię i pan Władysław także.

Janka. Ja miałam być u ciebie, ale nie u pana Władysława!

Tosia. Och! Ja prawie już jestem panią Władysławową.

Janka (ze znaczeniem). Jeszcze nie!

Tosia (upuszczając róże z ręki). Dlaczego tak na mnie patrzysz, Janiu!

Babunia. Nie patrz tak na nią, Janka.

Janka (po chwili). Tego mi zabronić nie możecie!