Przejdź do zawartości

Strona:PL G de Maupassant Widma wojny.djvu/73

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Cordunet, słuchając tych rozmów, uśmiechał się z miną człowieka, któremu historya odsłoniła przyszłe swe karty. Fajka jego zadymiła już całą kuchnię.
Z uderzeniem dziesiątej zjawił się pan Follenvie. Natychmiast zwrócono się doń z pytaniami, lecz on nie mógł nic powiedzieć, nic wyjaśnić, a tylko dwa, trzy razy powtórzył tesame słowa: Oficer powiedział mi co następuje: „Panie Follenvie, nie pozwolisz pan założyć koni do dyliżansu tych podróżnych. Nie chcę by wyjechali bez mego rozkazu. Słyszałeś pan. To wystarczy“.
Postanowiono przeto rozmówić się z oficerem. Hrabia posłał mu swój bilet, na którym pan Carré-Lamadon wypisał swe nazwisko wraz ze wszystkimi swymi tytułami. Prusak odpowiedział, że przyjmie ich po śniadaniu, to znaczy koło pierwszej.
Damy znów się pojawiły w kuchni i mimo zaniepokojenia posilono się trochę. Gałka łojowa wyglądała na chorą i silnie zirytowaną.
Właśnie kończono kawę, gdy ordynans zawezwał panów.
Przyłączył się do nich Loiseau; gdy jednak zwrócili się do Cordunet’a, by również poszedł z nimi, dla nadania większej powagi całemu aktowi, demokrata dumnie oświadczył, że nie zamierza nawiązywać jakichkolwiek sto-