Przejdź do zawartości

Strona:PL G de Maupassant Widma wojny.djvu/36

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

placu koło ratusza; a wszystkiemi sąsiedniemi ulicami napływała armia niemiecka, rozwijając swe bataliony, których ciężkie i rytmiczne kroki dzwoniły po bruku.
Rozkazy wydawane głosem nieznanym i chrapliwym biegły wzdłuż domów, które czyniły wrażenie wymarłych i opuszczonych; z poza zamkniętych okiennic, niezliczone spojrzenia śledziły tych zwycięzców, będących „prawem wojny“ panami miasta, mienia i życia ludzkiego. Ludność, w swych przyćmionych mieszkaniach, uległa ogłupieniu, towarzyszącemu zwykle kataklizmom, wielkim męczeńskim przewrotom w świecie, wobec których wszelka mądrość i siła są bezużyteczne. Tosamo bowiem zjawisko pojawia się za każdym razem, ilekroć zostaje obalony istniejący porządek rzeczy i bezpieczeństwo publiczne, a wszystkie czynniki, strzegące praw ludzi i natury, zdane są na łaskę i niełaskę brutalności bezwiednej i dzikiej. Trzęsienie ziemi, miażdżące całą ludzkość pod gruzami domów: rzeka rozszalała wylewem, pędząca na swych falach tonących wieśniaków wraz z potopionem bydłem i belkami zerwanych dachów; armia zwycięzka, mordująca tych co się bronią, a innych uprowadzająca do niewoli, łupiąca w imię szabli i chwaląca Boga przy huku armat wszystkie te plagi straszliwe zakłócają wiarę w istnienie wyższej sprawiedli-